Gdy piszę ten post jest wtorek wieczór – wydawałoby się, że dzień jak co dzień. Najpierw praca, później spacer, drobne zakupy spożywcze i powrót do domu. Tutaj albo relaks, albo ogarnianie spraw blogowych. No właśnie – z tymi drugimi nie szło mi zbyt dobrze w ostatnim czasie. Muszę Wam się przyznać, że bywały momenty, gdy totalnie załamywałam ręce i nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na pytanie „Co dalej?”. Może nie dawałam tego po sobie poznać, ale tak bywało. Dziś jednak jest inaczej, dziś coś się zmieniło – siedzę z zeszytem u boku, który zapisany jest pomysłami na kilka najbliższych tygodni i mam dosłownie banana uśmiechu na twarzy. Poczułam też, że czas ponownie odpowiedzieć sobie na pytanie po co ja właściwie dalej bloguję. A robię to już prawie 4 lata i tych powodów mam sporo. A co najlepsze – przybyło ich od momentu publikacji ostatniego takiego wpisu.