Książki, które czytam #12

5 stycznia
2 komentarze

Nowy rok zaczęłam z nową książką, bo przecież nie mogło być inaczej! Dzisiejsze zestawienie natomiast to lektury, które skończyłam praktycznie równo z końcem 2017 roku. Łącznie uzbierało mi się tego 44 pozycje, więc myślę, że całkiem niezły wynik jak na jeden rok. A już na pewno więcej niż czyta statystyczny Polak ;) I tym razem korzystałam z dobrodziejstw mojej osiedlowej biblioteki. Odkąd postanowiłam wrócić do wypożyczania książek, zamiast ich kupowania, otworzyły się przede mną zupełnie nowe możliwości. Nie wertuję już przeróżnych miejsc, w których polecane są książki – staję przed półką z kryminałami i mój wzrok sam pada na pozycję, która później trafia do mojej biblioteczki. Bardzo polecam :) Kolejność jak zwykle taka, w jakiej czytałam.

Książki, które czytam

 

Ostatni pasażer (Manel Loureiro)

Ta książka nie dała się opuścić – czytałam ją aż do zamknięcia powiek spowodowanego zmęczeniem. Tak bardzo mnie wciągnęła :) Jest to historia pewnego statku, na którym w dość dziwnych okolicznościach znalazło się maleńkie żydowskie dziecko. Początek akcji przypada na rok 1939, a kończy się we współczesności, kiedy to młoda dziennikarka dowiaduje się, że statek został właśnie zakupiony i wyremontowany przez pewnego milionera. Za kilka dni wsiada na pokład Valkiri, nie mając pojęcia, że już od samego początku będą się działy dziwne rzeczy. Baaaardzo lubię takie pochłaniające lektury. 


Pierścień Borgiów (Michael White)

To moja pierwsza powieść tego autora. Początek ma miejsce na londyńskiej budowie, gdzie zostaje odkryty pewien pierścień i zamordowany jeden z pracowników. Jak i poprzednio, tak również i teraz trup ścieli się tu gęsto. Dokonywane są makabryczne morderstwa, które inspektora Pendragona doprowadzają do zamierzchłych czasów, kiedy to w Anglii rządziła dość sadystyczna rodzina Borgiów.


Za murem. Podróż po Chinach (Colin Thuborn)

W tej książce pokładałam sporo nadziei, ale cóż – niezbyt dobrze spojrzałam na jej opis ;) Przede wszystkim opisuje Chiny lat 80-tych ubiegłego wieku, a przecież od tamtej pory zmieniło się wiele nie tylko tam, ale i na całym świecie. Zainteresowana Azją sięgnęłam po nią bez wahania, ale mam nauczkę, żeby uważniej czytać opisy. Przeczytana jakieś 3/4, resztę przekartkowałam. Jeśli jednak interesuje Was ta kultura i jej rozwój na przestrzeni lat, myślę że mimo wszystko warto sięgnąć. Autor pokazuje życie zwykłych ludzi, rozmawia z nimi, wchodzi w ich kulturę, poznaje zakamarki niedostępne dla turystów.


Mężczyzna, który gonił swój cień (David Lagercrantz)

Z tą książką wiąże się ciekawa historia – mianowicie: ponieważ bardzo lubię cała serię Millenium, wiedziałam że i tę książkę muszę przeczytać. Jakoś jednak się nie składało, żeby wpadła w moje ręce. Kupując kiedyś mąkę na chleb u ulubionej pani, zobaczyłam, że książkę czyta jej córka. Podpytałam jak jej się podoba i od słowa do słowa doszłyśmy do tego, że następnym razem pani mi książkę pożyczyła i mogłam cieszyć się lekturą :) I jak zwykle wciągnęła mnie na maksa. Tym razem Lisbeth odkrywa wiele faktów ze swojej przeszłości  i zdradza między innymi to, skąd pochodzi jej tatuaż ze smokiem.


Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie? (Justyna Kopińska)

Ta książka jest tak wstrząsająca, że aż zastanawiam się dlaczego czytałam ją do końca. To chyba przez taką dziwną, niezaspokojoną ciekawość. O ile poprzednia książka Kopińskiej, którą czytałam (Polska odwraca oczy), była tylko zajawka wielu ważnych, kontrowersyjnych i makabrycznych spraw w Polsce, tak ta skupia się wyłącznie na jednym wątku. Jest nim karygodne traktowanie wychowanków przez siostry zakonne, prowadzące ośrodek opiekuńczy w Zabrzu. Z każdą przewróconą kartką chciałam nie wierzyć w to, co czytam. Z pewnością nie polecam osobom mocno wrażliwym i o słabych nerwach.


Za zamkniętymi drzwiami (B.A.Paris)

Hit ostatnich miesięcy, a przynajmniej książka, o której było dość głośno. Zazwyczaj różnie z takimi „hitami” bywa, gdy się je już czyta, ale że ja jestem otwarta na wszelkie nowe pozycje i nie zamykam się na „masowe bestsellery”, sięgnęłam również i po nią. Mamy tu historię szalonej miłości kobiety, która już traci nadzieję, że znajdzie swoją druga połówkę. Pewnego dnia spotyka tego jednego jedynego, który jest spełnieniem jej marzeń. Zakochuje się na zabój i niemalże nie może uwierzyć jak wielkie szczęście ją spotkało. Szybki ślub, a po ślubie … okazuje się, że książę z bajki jest psychopatą, którego celem było uwięzienie najpierw Grace, a później jej niepełnosprawnej siostry. Lektura na dwa-trzy wieczory.


Łowcy głów (Jo Nesbo)

Moje pierwsze spotkanie z tym norweskim autorem i od razu bardzo udane. Książka jest bardzo krótka, ale mocno napakowana wartką akcją. Roger jest headhunterem, a przy okazji kradnie dzieła wybitnych malarzy. Pewnego dnia na jego drodze staje właściciel bardzo cennego obrazu, na który polował od lat. Roger wplątuje się w historię, w której poleci nie jedna głowa. Jeśli tylko w bibliotece znajdę inne książki tego autora, z pewnością pojawią się na mojej liście przeczytanych.


Sztuka morderstwa (Michael White)

A tu druga powieść tego autora i tym razem również było krwawo. Tym razem Pendragon ma do czynienia z sadystą, który swoje ofiary zabija, opierając się na dziełach najbardziej znanych malarzy. Drugim wątkiem jest historia młodego człowieka, który pod koniec lat 80-tych XIX wieku grasuje po Londynie i w  wymyślny sposób zabija prostytutki. Jak widzicie, kryminały to zdecydowanie mój ulubiony gatunek i póki co nie zanosi się, żeby to się miało zmienić.


Zanim się pojawiłeś (Jojo Moyes)

Dla równowagi, żeby nie katować się samymi morderstwami i mrożącymi krew w żyłach historiami, sięgnęłam po coś lżejszego. No dobra, może nie do końca, bo zakończenie książki nie jest zbyt optymistyczne, ale tutaj morderstw nie było ;) W zeszłym roku Jojo Moyes była bardzo popularną autorką w Polsce, ale jakoś nie po drodze jest mi z takimi historiami. Tym razem wspomogłam się biblioteczką szwagierki i z ogromną przyjemnością czytałam nieco lżejszą lekturę. Pewnie słyszeliście o filmie o tym samym tytule, który królował niedawno na ekranach. Ja najpierw obejrzałam, a później czytałam, ale na szczęście tym razem nie odbiło się to negatywnie na moim odbiorze książki. Louisa z dnia na dzień zostaje opiekunką uwięzionego na wózku Willa, dla którego ma być, jak się wkrótce okazuje, wsparciem w ostatnich miesiącach życia. Will podjął bowiem decyzję, że jego życie na wózku i nie ma sensu i nie będzie go kontynuował. Matka Willa i Louisa mają nadzieję, że przez te pół roku, które im zostało, zmieni zdanie. Zakończenie już znacie, ale zrobię spojler – nie zmienił. 


Sprawa Ewy Moreno (Hakan Nesser)

Mój książkowy rok zakończyłam … kryminałem. Tym razem szwedzkiego autora – coś ci skandynawscy autorzy mają przyciągającego w swoich książkach. Policjantka Ewa Moreno jest właściwie na urlopie, ale jadąc pociągiem spotyka młodą dziewczynę, która opowiada jej swoją historię. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że za kilka dni dziewczyna znika, a Moreno jest w tej samej miejscowości. Cała historia ma swój początek szesnaście lat wcześniej, kiedy to ojciec dziewczyny ma przelotny romans ze swoją uczennicą, która wkrótce zostaje zamordowana, będąc w ciąży.

Jeśli macie do polecenia książki, które są podobne gatunkowo do tych powyżej, bardzo chętnie przygarnę nowe tytuły. Dajcie też znać jakie Wy książki czytacie!

(Visited 396 times, 1 visits today)