Zakup mieszkania z rynku wtórnego – moja historia

18 stycznia
8 komentarzy

Lada moment czeka mnie przeprowadzka do nowego mieszkania. Już nie wynajmowanego, a swojego. Czuję ogromną ekscytację i już nie mogę się doczekać pierwszych dni, które będę mogła tam spędzić. Najbardziej czekam chyba na kuchnię – nowy piekarnik i wszystko to, co z niego wyjedzie :) Zanim jednak moje stopy zostaną postawione na nowej podłodze, przygotowałam dla Was ten wpis, w którym obnażam cały proces zakupu naszego mieszkania z rynku wtórnego. Dlaczego zdecydowaliśmy się na ten wariant i z czym przyszło nam się zmierzyć? Odpowiedzi znajdziecie poniżej. Chciałabym jednak zaznaczyć, że wymienione przez mnie punkty są czysto subiektywne i nie musicie się z nimi zgadzać. Jeśli macie inne zdanie na któryś temat, piszcie! Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii i doświadczeń.

Zakup mieszkania z rynku wtórnego

1) Dogodna lokalizacja

Oczywiście wszystko zależy od miasta, w którym chcecie kupić swoje M. W Krakowie powstaje mnóstwo „dziur w ziemi”, z których później wyrastają nowe, deweloperskie budynki. Przez to jednak, że miejsc na nie nie ma już zbyt wiele, niekoniecznie można liczyć na dogodną lokalizację. Co mam na myśli mówiąc dogodna lokalizacja? Dla mnie to przede wszystkim dobre skomunikowanie z centrum miasta oraz dostęp do usług. Ponieważ w autobusie mam chorobę lokomocyjną, bardzo istotne było dla mnie to, aby dojazd do pracy był możliwy tramwajem. Wracając jednak do mieszkań. Te z rynku wtórnego można znaleźć praktycznie wszędzie, gdzie chcemy. Na obrzeżach czy w ścisłym centrum – wszystko zależy oczywiście od środków finansowych, którymi dysponujemy. My najpierw wynajęliśmy mieszkanie w dzielnicy, w której chcieliśmy zamieszkać i na dobre rozpoczęliśmy poszukiwania. Pomagała nam w tym agencja i dzięki temu mieliśmy możliwość oglądania mieszkań, które nie były jeszcze ogłaszane w Internecie. Agenci dzwonili do nas, gdy w ich ofercie pojawiało się coś nowego. W ten właśnie sposób doszło do zakupu obecnego mieszkania – byliśmy drugimi oglądającymi i praktycznie od razu złożyliśmy ofertę.

2) Cena

Z tym akurat bywa bardzo różnie, bo zależy ona od wielu czynników. Biorąc pod uwagę wcześniej wymienioną lokalizację, mieszkania z rynku wtórnego bywają tańsze niż te z deweloperki. Z drugiej jednak strony, ze względu właśnie na tę lokalizację potrafią być i droższe. Szczególnie wtedy, gdy położenie jest naprawdę dogodne i do tego nie ma szans, żeby w pobliżu powstały mieszkania z rynku pierwotnego, ponieważ zwyczajnie w świecie nie ma już na nie miejsca. My (a właściwie to M.) obejrzeliśmy około 50 mieszkań! (ja duuuuużo mniej), zanim trafiliśmy w końcu na to ostateczne. Z ceną wiąże się też pewien problem dotyczący właścicieli i ich pojmowania jakości stanu mieszkania. No bo przecież skoro ileś lat temu zrobili remont salonu czy kuchni, to nadal ten standard się utrzymuje i trzeba cenę windować w górę. Nie przypuszczałabym, że przyjdzie mi oglądać okropne mieszkania, za które wołano astronomiczne kwoty. Ja rozumiem, że będąc właścicielem chce się sprzedać jak najdrożej, ale trzeba też pamiętać, że ta cena powinna być czymś uzasadniona.

3) Układ mieszkania i jego powierzchnia

Przed rozpoczęciem poszukiwań warto zastanowić się nad tym jaki układ będzie nam odpowiadał i jakiej powierzchni oczekujemy. Jasnym jest, że im większe mieszkanie, tym wyższa cena. My kierowaliśmy się zasadą, że mieszkanie do totalnego remontu musi być w miarę tanie, a droższe wchodziło w grę tylko, wtedy gdy nie wymagałoby zbyt dużych dodatkowych nakładów finansowych. Niestety z tą drugą opcją było zdecydowanie gorzej, bo jak już wspomniałam w poprzednim punkcie definicja fajnego wykończenia mieszkania zmienia się wraz ze zdaniem właściciela. Po kilku takich próbach skupiliśmy się zatem na szukaniu mieszkania, które swobodnie będziemy mogli wyremontować i nie przekroczy to założonego budżetu. I tym oto sposobem może wielki drewniany stół nam się nie zmieści, ale za to nie będzie zbyt wiele sprzątania! Będą też dwa małe pokoje i otwarty salon z aneksem kuchennym, a do tego aż 5 okien, dzięki czemu mieszkanie jest naprawdę jasne, co znacznie łagodzi brak wielkich przestrzeni. Pewnie te okna będziemy przeklinać jak przyjdzie je myć, ale patrząc na mieszkanie sąsiada, które wielkościowo jest takie samo i ma tylko 2 okna, naprawdę ogromnie się z nich cieszę :)

4) Remont generalny

Och, na ten temat mógłby chyba powstać całkowicie osobny post, bo to temat rzeka. Generalnie, gdyby nie to, że mamy swoją ekipę, pewnie nigdy nie zdecydowalibyśmy się na taki krok. Ilość prac w mieszkaniu do generalnego remontu jest wręcz niewyobrażalna, a do tego jeszcze co rusz wychodzą rzeczy, których się nie zakładało na przykład przy planowaniu budżetu. Pewne jest to, że trzeba uzbroić się w ogrom cierpliwości i być gotowym na podejmowanie szybkich decyzji. Nasz remont rozpoczął się od wyburzania ścian i stawiania nowych, ponieważ oryginalnie mieszkanie składało się z dwóch pokoi, kuchni, łazienki i przedpokoju, a docelowo mamy 2 pokoje oraz salon z kuchnią, łazienkę, schowek gospodarczy z funkcją pralni ;) (bo będzie w nim stała pralka) i przedpokój. Ta sama powierzchnia, ale zdecydowanie bardziej funkcjonalnie. Decydując się na takie prace trzeba wziąć pod uwagę to, że jedne będą szły szybciej, inne zdecydowanie wolniej. Warto szukać tańszych rozwiązań jeśli chodzi o materiały i korzystać z promocji, które pojawiają się w sklepach internetowych.

rynkek wtórny mieszkanie

5) Formalności związane z zakupem mieszkania

Och, to dopiero lekcja cierpliwości. Oczywiście wszystko zależy od statusu prawnego mieszkania, które kupujecie. Jeśli nie ma żadnych zobowiązań i sprawa jest prosta, załatwianie spraw nie trwa pewnie długo. U nas trwało, ponieważ nierozwiązana była kwestia dziedziczenia mieszkania i spadkobiercy musieli zostać najpierw wpisani do księgi wieczystej. A w Krakowie trwa to nawet 6 miesięcy!!! To bardzo, bardzo długo. W mniejszych miastach często zamyka się to w jednym miesiącu. Dodatkowo jeden ze spadkobierców mieszkał na stałe w USA, a w Polsce reprezentowała go żona, co wiązało się z uzyskaniem odpowiednich upoważnień. Jak się okazało, musiało być bardzo konkretne żeby ruszyć dalej. Jak się domyślacie, takie drobnostki znacznie wydłużały nam czas oczekiwania na mieszkanie. Po kilku miesiącach na szczęście udało się pomyślnie dopiąć wszystkie formalności, choć nie powiem, ledwo mi było uwierzyć w to, że to już koniec.

6) Formalności związane z posiadaniem mieszkania

Oprócz tego, że trzeba było załatwić wszystkie sprawy związane z sądami, notariuszami i agencją, konieczne było również stoczenie batalii ze spółdzielnią, dostawcą prądu i gazu. Z tą batalią to przesadziłam rzecz jasna, ale wizyta w każdym miejscu była konieczna. I to nie jedna! M. kilkakrotnie dreptał ścieżki do wszystkich tych miejsc, żeby pozałatwiać wszystkie sprawy związane z licznikami, zwiększeniem mocy, dorobieniem kluczy do klatki, wymiana kaloryferów, drzwi, ścianami i wszystkim tym, co było związane z naszym remontem. W jednych miejscach załatwianie szło gładko, w innych trzeba było się nachodzić, nagadać i nawydzwaniać. Wciąż na przykład czekamy na fakturę, bez zapłacenia której nie możemy działać dalej z prądem. Jak żyć – chcesz człowieku płacić, ale nie masz dokumentu :D

7) Koncepcja mieszkania

Niezależnie od tego czy mieszkanie jest z rynku wtórnego czy pierwotnego, kupuje się je z myślą o jakimś konkretnym wyglądzie. Ponieważ wiedzieliśmy, że jeśli tylko będzie taka możliwość, to chcemy przerobić nasze na inny układ, zaczęliśmy snuć plany jakie rozwiązania będą najlepsze. W ruch poszły programy do projektowania, ale też kartka i ołówek. Koncepcja zaczęła się realizować wraz z pierwszą wyburzoną ścianą. Co do samego wykończenia koncepcje zmieniały mi się w kalejdoskopie. Przez kilka tygodni nie mogłam oderwać się od Pinteresta i co chwilę dorzucałam coś do tablic. Raz podobał mi się szary, innym razem biały, a jeszcze innym miętowy. I jak tu wybrać w tym gąszczu pięknych inspiracji? Na szczęście jakoś powoli, powoli doszliśmy do tego, jak co ma wyglądać. Oczywiście nie wszystko będzie od razu gotowe. Na kilka mebli musimy poczekać, a na niektóre nie mamy jeszcze dokładnego planu. Musimy na spokojnie w tym mieszkaniu siąść, popatrzeć na ściany i zdecydować.

Tyle na dziś. Myślę o kolejnych postach związanych z mieszkaniem. Jeśli macie jakieś pytania albo sprawy do rozwiązania w tej kwestii, piszcie śmiało – bardzo chętnie odpowiem i podzielę się swoim doświadczeniem.

(Visited 646 times, 1 visits today)