Weekend na Rysiance

24 listopada
No comments yet

Od kilku dni napływają do mnie z różnych stron informacje, że mnie tu nie ma. Spięłam się zatem i po długim czasie skrobnęłam dla Was kilka słów. Tak się złożyło, że temat nasunął się sam, bo za mną pierwsze wyjście w górki z noclegiem w schronisku. Miejsce nie było dla nas nowe, ale tym razem nowością było to, że mogliśmy je obejrzeć w nocy i z samego ranka. Zapraszam Was zatem do schroniska na Rysiance. Dla przypomnienia dodam, że na blogu jest już wpis o tym miejscu. Dla dociekliwych opowiem nieco więcej. 

Tak samo jak ostatnio startowaliśmy z Żabnicy, gdzie zostawiliśmy samochód (Żabnica Skałka). Tym razem jednak wybraliśmy trasę odwrotną, czyli czarnym szlakiem na Halę Boraczą, a następnie zielonym na Rysiankę (przez Halę Lipową). Na Hali Boraczej w schronisku mieli przepysznie wyglądające bułeczki, ale przez około 20 minut nikt nie przychodził do kasy, więc zrezygnowaliśmy – mimo, że dzwoniliśmy przeznaczonym do tego dzwoneczkiem, za ladą panowała cisza. No cóż, może innym razem ;)

Pogoda jak na 1 listopada była naprawdę łaskawa – przynajmniej pierwszego dnia. Przez jakiś czas świeciło nawet słońce, więc wędrówka była naprawdę przyjemna. Po ok. 3,5 godzinie dotarliśmy do schroniska i zaczął się totalny luz – niespieszny obiad, kolacja, gra w scrabble i dość wczesne pójście spać. Klimat schroniska jest naprawdę ciekawy i mam nadzieję, że to nie ostatni raz, kiedy w taki właśnie sposób spędzimy weekend. Praktycznie wszystkie miejsca były pozajmowane, a osoby, które czekały na ewentualne zwolnienie się pokoju dwuosobowego, musiały ostatecznie zadowolić się miejscem w pokoju wieloosobowym.

beskid żywiecki

beskid żywiecki

 

beskid żywiecki

beskid żywiecki

beskid żywiecki

beskid żywiecki

Nasz pokój znajdował się w budynku obok, więc trzeba było się ciepło ubrać, żeby pójść na śniadanie następnego dnia, ale w niczym to nie przeszkadzało. Była ciepła woda, ogrzewanie również było włączone, więc warunki przyzwoite. Trzeba mieć po prostu ciepły śpiworek. Jeśli chodzi o cenę, to miejsce w pokoju 2-osobowym kosztuje 50 złotych. W wieloosobowych jest odpowiednio taniej. Jeśli chcecie dostać pościel, to należy dopłacić – my mieliśmy swoje śpiwory, a polary świetnie nadają się do bycia poszewkami na poduszki :)

Następnego dnia z samego ranka powitała nas spora mgła, która wprowadziła nieco tajemniczą aurę do naszej drogi powrotnej. Im byliśmy niżej, tym było jej oczywiście mniej, ale i tak miała swój klimacik. Tym razem na zejście wybraliśmy szlak zielony, którym zejście zajęło niecałe 2 godziny. Podsumowując natomiast wyjście, to uważam je za niezwykle udane i bardzo chętnie ponownie spędzę noc w jakimś górskim schronisku. 

(Visited 181 times, 1 visits today)