źródło obrazka: www.infant-products.net
Polskie szkolnictwo, zresztą jak każde inne, możemy podzielić na dwie części – publiczne i prywatne. Dzieci będące w okresie obowiązku szkolnego mogą uczęszczać do dowolnej szkoły. Oczywiście wybór zależy od wielu czynników. Dziś przyjrzę się bliżej szkolnictwu prywatnemu (podstawowemu), którego rozwój w Polsce nastąpił w latach 90-tych ubiegłego wieku, tuż po transformacjach ustrojowych w naszym kraju. Od tamtego czasu powstało wiele prywatnych podstawówek, które jak sama nazwa wskazuje nie są prowadzone przez żadną instytucję publiczną. Właścicielami szkół prywatnych są najczęściej osoby fizyczne, a rodzaje tych szkół są przeróżne – od zwykłych szkół podstawowych, przez artystyczne, językowe i inne – profilowane. Poniżej zebrałam kilka faktów na temat tychże szkół – co prawda nie są oparte na moim własnym doświadczeniu i być może wymagają weryfikacji, ale opierają się na powszechnie panujących opiniach.
Primo – to, że szkoła jest prywatna, niekoniecznie musi oznaczać, że jest lepsza. Myślę, że dosyć często można spotkać się z opinią rodziców, że posyłają swoje dzieci do płatnych placówek tylko dlatego, że na pewno będzie ona lepsza niż ta publiczna. Ale czy aby na pewno jest to regułą? No właśnie nie. Owszem w wielu przypadkach szkoły prywatne mają bardzo bogatą ofertę dydaktyczną i stosują innowacyjne metody nauczania, ale nie jest tak we wszystkich miejscach. Bywają szkoły niewiele różniące się poziomem od najlepszych publicznych, ale płatne…
Drugie primo – szkoły prywatne są płatne – to akurat jest prawdą w każdym przypadku. Czesne są bardzo zróżnicowane i wahają się od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych miesięcznie. Tutaj już decyzja leży w gestii rodziców, a właściwie to pojemności ich portfeli. Z faktem zapłaty wiążę się jedna rzecz, która mnie bardzo denerwuje. Mianowicie niepisana zasada „płacę – wymagam” – wielu rodziców uważa, że płacenie dużych pieniędzy za edukację dzieci wiąże się jednocześnie z otrzymywaniem najlepszych ocen, wyróżnień itd. Bywa, że nauczyciele czują taki nacisk i obniżają wymagania, naciągają oceny czy tolerują złe zachowania. A co jeśli dziecko się nie uczy i nauczyciel nie ma podstawy, aby wystawić dobrą ocenę?
Po trzecie – w placówkach prywatnych jest większa dostępność specjalistów – psychologów, pedagogów, logopedów i innych. Są oni do dyspozycji uczniów w nieco większym zakresie niż w przypadku szkół publicznych. W tych drugich często ich nie ma wcale lub tylko przez krótki okres czasu. Wówczas rodzice są zmuszeni do korzystania z usług np. poradni specjalistycznych, które rzecz jasna są najczęściej płatne.
Po czwarte – w szkołach prywatnych często klasy są zdecydowanie mniej liczne, niż w szkołach publicznych. Pozwala to stworzyć optymalne warunki do nauki i umożliwia doraźną pomoc nauczyciela w przypadku problemów. Z drugiej jednak strony nie zawsze nauczyciel nawiązuje dobry kontakt z każdym uczniem.
Po piąte – szkoły prywatne mają bogatszą ofertę zajęć dodatkowych. Myślę, że po części jest to prawda. Zazwyczaj te zajęcia wliczone są w cenę czesnego, w szkołach publicznych natomiast albo zajęć dodatkowych nie ma wcale i rodzice muszą szukać ich w innych miejscach albo ich wybór jest bardzo ograniczony.
Na koniec coś, co wydaje mi się powszechną opinią, ale mocno absurdalną. Wiele osób uważa, że uczęszczanie do szkoły prywatnej powoduje, że dzieci wyrastają na aspołeczne snoby. Moim zdaniem dużą rolę, a może i największą, odgrywa tutaj nie tylko szkoła, ale wychowanie rodzicielskie. Błędy wychowawcze, popełniane niezależne od statusu społecznego, mogą spowodować, że faktycznie tak się stanie. Oczywiście, szkoła również może się do tego przyczynić, głównie za sprawą kolegów, ale nie powinno to być regułą.