Tę wycieczkę potraktowałam nieco po macoszemu i bardzo długo zbierałam się, żeby ją opisać. Zawsze coś innego wskakiwało na jej miejsce. Idealna okazja nadarzyła się właśnie dzisiaj – poza tym jest piątek, więc może ktoś z Was wybierze się tam w weekend. I mimo, że przed nami wiosna, ja wracam myślami do tej przepięknej jesieni, którą wdzieliśmy na Potrójnej. Ta góra jest bardzo ciekawa, bo ma dwa szczyty o różnej wysokości. Na szlak ruszaliśmy w miejscowości Rzyki pod Czarnym Groniem. Miejsce to znajduje się w Beskidzie Małym. Ostatnimi czasy są to nasze ulubione kierunki wycieczkowe.
Cała trasa nie jest bardzo skomplikowana i spokojnie nadaje się również dla osób, które z górami nie mają zbyt wiele wspólnego. Podejścia nie są strome, a otaczająca przyroda rekompensuje wszystkie ewentualne niedogodności trasy. Szlak, którym szliśmy prowadzi również na nasz ulubiony ostatnio Leskowiec. Zobaczcie na jaką piękną jesień trafiliśmy tego dnia.
Potrójna swoją nazwę zawdzięcza … pomyłce. Jak twierdzi Wikipedia, austriaccy kartografowie przenieśli w to miejsce nazwę, która wcześniej była nadana osiedlu w Rzykach. Ile w tym prawdy – nie wiadomo. Przyjmijmy, że tak właśnie było. Szczyt góry idealnie nadaje się do podziwiana widoków – nie ma tu praktycznie żadnych drzew i można wypatrywać innych, pobliskich szczytów, między innymi Babiej Góry czy Pilska.
Po zejściu ze szczytu udaliśmy się w stronę Chatki pod Potrójną – żurku co prawda nie było ;), ale można było na chwilę usiąść i odpocząć. Domek ten pochodzi z 1911 roku.
W drodze powrotnej napawaliśmy się jesiennymi widokami – była to idealna pora na taki spacer. Śmiało mogę więc powiedzieć, że widziałam już góry o każdej porze roku i każda jest zachwycająca.
U mnie za oknem właśnie zaczął padać deszcz, więc tym bardziej cieszę, że mogłam powspominać tak piękne miejsca. Podoba Wam się Potrójna?