Ten wpis muszę zacząć od tego, że będąc w Tajlandii trafiłam do prawdziwego kulinarnego raju. Smaki, których tutaj mogłam próbować idealnie dopasowały się do moich kubków smakowych. Nie odmawialiśmy sobie potraw Thai spicy (dość ostrych) z dwóch powodów – po pierwsze dlatego, że były wspaniałe, a po drugie – broniły nasze organizmy przed problemami żołądkowymi. Nie zawsze pamiętałam o robieniu zdjęć tych wszystkich pyszności, ale i tak przygotowałam dla Was sporo przykładów potraw, które musicie skosztować, będąc w Tajlandii. Nawet jeśli na co dzień czegoś nie jadajcie, spróbujcie – może się okaże, że tutaj smakuje zupełnie inaczej. Ja generalnie wychodzę z założenia, że będąc w obcym kraju, a już tym bardziej w egzotycznym, koniecznie trzeba jeść lokalne przysmaki. W Polsce może i są takie miejsca, w których można zjeść dania z różnych stron świata, ale nie jestem pewna czy aby smakują one tak samo, jak na miejscu. A zatem zaczynajmy!
Jedzenie w Tajlandii
PAD THAI
Pad Thai to chyba najsłynniejsze tajskie danie i punkt obowiązkowy. Nie zwlekałam zatem z zamówieniem go i był to mój pierwszy, konkretny posiłek w Bangkoku. Jest to smażony makaron z jajkiem, kiełkami fasoli mung, tofu, krewetkami (lub kurczakiem) i sosem tamaryndowym. Jego słodki posmak był rewelacyjny! Jest serwowany wszędzie, więc na pewno nie będziecie mieli żadnego problemu ze znalezieniem.
TOM YUM KUNG
Ostra i kwaśna zupa z duuuużą ilością dodatków warzywnych. Do wyboru z kurczakiem lub krewetkami – zdecydowanie tę drugą wersję bardziej polecam. Jeśli chodzi o dodatki, to zazwyczaj są to grzybki, trawa cytrynowa, galangal.
TOM KHA GAI
Najlepsza, najwspanialsza, najbardziej aromatyczna i ostra zupa tajska, jaka jadłam. Z mleczkiem kokosowym, kurczakiem, grzybkami, galangalem i trawą cytrynową. No po prostu niebo w gębie! Gdyby tylko nie było aż tak wielu potraw do spróbowania, to tę zupę jadłabym pewnie codziennie ;)
SAJGONKI
Drugie zdjęcie co prawda jest mocno niewyraźne, ale uwierzcie mi, że te sajgonki były przerewelacyjne. Kupione na ulicznym straganie, na gorąco, prosto z patelni. Wypełnione po brzegi, z sosem słodko-kwaśnym. Zakochalibyście się w tym smaku, nawet jeśli nie przepadacie za daniami z głębokiego tłuszczu ;) Pierwsze zdjęcie to spring rolls w restauracji – wygląd odmienny, smak też nieco inny. Te uliczne zdecydowanie lepsze!
CHICKEN SATAY
Z chicken satay miałam już do czynienia na Bali i zdecydowanie zajmuje on drugie miejsce na mojej liście azjatyckich smaków, zaraz za zupą z mleczkiem kokosowym. Kawałki kurczaka grillowane, z najlepszym na świecie sosem orzechowym. Ten smak jest nie do opisania, koniecznie musicie spróbować!
CURRY
Najprzeróżniejsze kombinacje past curry, jej kolorów i dodatków to punkt obowiązkowy w trakcie pobytu w Tajlandii. Do tego jeszcze moc ostrości i można w pełni poczuć azjatyckie smaki w całej okazałości. Do wyboru z kurczakiem, wieprzowiną i krewetkami. Będąc tutaj zdecydowanie wybierajcie krewetki – są naprawdę przepyszne.
PANAENG
Kolejne mistrzowskie danie – odmiana curry, w lekko słodkim, orzechowym sosie. Ja jak zwykle wybrałam z owocami morza, stąd widoczne kalmary, ośmiorniczki i krewetki. Całość tworzyła idealną całość – niebo w gębie i na talerzu.
DANIA SMAŻONE – makaron i ryż, mięsa
No cóż, kwintesencja kuchni azjatyckiej. Dania smażone, z przeróżnymi dodatkami – najbardziej smakowało mi to ostatnie, z orzeszkami. Smażony makaron też niczego sobie – szczególnie ten z sosem sojowym. Nawet nie wiem, czy udałoby mi się takie smaki odtworzyć na polskim gruncie, bez bezpośredniego kontaktu z tamtejszymi przyprawami.
SAŁATKI
Sałatek w Tajlandii było pod dostatkiem – bardzo ciekawa była szczególnie ta z papają (na zdjęciu po prawej stronie). Tylko nie myślcie sobie, że jest słodka. Ostrości jej nie brakowało. Druga (nieco wyżej) to też pyszna sałatka z wodnego szpinaku. Trzeba po prostu próbować i próbować – brać to, czego się nie zna, hihihi.
BANANA PANCAKE / MANGO PANCAKE
Zajadałam się tymi naleśnikami. Szczególnie kupionymi w ulicznej budce. Robione na miejscu, na piecyku przywiezionym na skuterze. No rewelka! Do tego świeże owoce – deser idealny albo podwieczorek.
OWOCE
Mango, ananas, rambutan, mangostan, smoczy owoc – wszystkich tych dobroci koniecznie trzeba spróbować niezależnie od kraju, w którym się jest. Smakują wyśmienicie, są słodziutkie i przede wszystkim świeże, a nie sprowadzane setki, czy nawet tysiące kilometrów.
STREET FOOD
Street food to doświadczenie kulinarne, na które szczególnie czekałam wybierając się ponownie do Azji. To bogactwo budek z jedzeniem zachwycało mnie niemalże na każdym kroku. Najlepiej non stop chodzić lekko niedojedzonym, żeby móc kosztować tych wszystkich pyszności. Nie sposób popróbować wszystkiego, bo jest tego mnóstwo. Ale tak czy siak uliczne jedzenie jest na tyle warte uwagi, że trzeba zatrzymać się choć przy kilku sprzedawcach. Uwierzcie mi, nie pożałujecie :)
Uff, starałam się sfotografować dla Was jak najwięcej tajskich dań, żeby było łatwiej dokonywać wyborów, jak tylko pojawicie się w tych stronach. Ciekawa jestem, czy lubicie takie smaki?