Planując wyjazd na Cypr, tego miejsca nie uwzględniałam w naszym planie wycieczki. Owszem czytałam o nim, ale nie sądziłam, że uda nam się jeszcze je zobaczyć. Mając wolny dzień, który zamierzaliśmy spędzić bycząc się na plaży, postanowiliśmy zobaczyć jak wyglądają inne kąpieliska na Cyprze. I tym oto sposobem znaleźliśmy się w raju na cypryjskiej ziemi, czyli na półwyspie Cape Greco. Czy warto tam pojechać? Oj warto! Chociażby dla samych widoków, jeśli nawet nie jesteście zwolennikami wylegiwania się na plaży i kąpieli morskich.
W miejscu tym znajduje się park narodowy, a w okolicy znajduje się wiele punktów widokowych, z których można podziwiać piękne morze i wyschnięte pod wpływem słońca ziemie. Oprócz wspaniałych widoków na morze, można tutaj podziwiać również imponujące klify, które robią niemałe wrażenie oraz liczne jaskinie naturalne. Dla lubiących zorganizowane rozrywki, dostępne są rejsy w przeróżne części półwyspu. Woda jest tutaj tak cudownie czysta i krystaliczna, że od samego patrzenia chce się do niej natychmiast wskoczyć! Tym bardziej w upalny dzień ;)
Miejscem, do którego warto się wybrać i które warto zobaczyć to Kamara Toy Koraka, czyli naturalny most skalny. Umiejscowiony jest tu przy drodze ciągnącej się wzdłuż półwyspu – nie można co prawa wejść na niego, ale jest tak ciekawym zjawiskiem, że warto się tu na chwilę zatrzymać. Wisi on 15 metrów nad ziemią i ma szerokość 7 metrów. Tuz pod nim jest maleńka zatoczka, która swoim wyglądem przypomina mi filmy z Jackiem Sparrowem.
Wbrew palącemu słońca i ogólnemu żarowi wybraliśmy się też na krótki spacer ścieżką, wiodącą do maleńkiej kaplicy Agioi Anargyroi. Swoim wyglądem przypomina mi ona budynki na Santorini, które można podziwiać w Internecie. Tuż obok niej znajdowało się kolejne miejsce, z którego można było podziwiać krystalicznie czystą wodą. Nie zabrakło też amatorów kąpania się na golasa, którzy chowali się przed napływającymi statkami turystami ;)
Ostatnim punktem wycieczki tego dnia było plażowanie w Ayia Napa – jednym z najbardziej znanych resortów na Cyprze. Tak, to prawda – są tu praktycznie sami Rosjanie. Woda była tutaj tak czysta, że śmiało można powiedzieć, że kapaliśmy się w mineralnej ;) No doooobra, żeby nie było tak pięknie, to wspomnę tylko o glonach, które popołudniu nasiliły swoją obecność. Ale to nie były takie glony, przez które trzeba wychodzić z morza, bo nie da się kąpać. Te tutaj były zupełnie niegroźne – ot, kilka krzaczków. Tutaj plaża jest piaszczysta, więc między innymi dlatego miejsce to jest rajem dla tych, którzy uwielbiają kąpiele słoneczne. Zresztą – czego chcieć więcej? Czyste i ciepłe morze, ciepły miękki piasek i parasole imitujące palmy … :D
Być może wpisując w wyszukiwarkę hasło Ayia Napa natknęliście się na zdjęcie poniżej. Jest to naturalne przejście od plaży do maleńkiej wyspy, znajdującej się tuż obok miejsca, w którym leżakowaliśmy. No cóż, tego dnia po przejściu nie było śladu i wyglądało ono zupełnie inaczej niż na zdjęciu. Owszem, można było przejść, ale na pewno nie suchą nogą. Nie zmienia to jednak faktu, że miejsce to jest bardzo urokliwie i można tu fantastycznie odpocząć.
źródło: http://www.ayianapatakeover.com/
Nie wiem jak Wam, ale mnie od razu zrobiło się cieplej na widok tych zdjęć ;) Miłego poniedziałku! A jeśli sami byliście w tym roku w jakimś ciepłym kraju, dajcie znać gdzie!