Moje błędy w blogowaniu

18 marca
14 komentarzy

Kto się nie myli, ten się nie uczy – a tak! Myślę, że to stwierdzenie jest adekwatne również przy blogowaniu. No bo sami pomyślcie – jak wiele błędów musieliście popełnić, zanim nauczyliście się robić coś bardzo dobrze. Myślę, że w wielu przypadkach odpowiedź brzmiała „sporo”. Tak też było z moim blogowaniem. Może nie jestem jakimś wysokiej klasy specjalistą, który poznał wszystkie tajniki WordPressa i wymiata we wszystkich blogowych narzędziach, ale jednak dałam radę wypisać kilka błędów, które popełniłam sama i przed którymi chciałabym Was ostrzec. Post ten będzie zatem skierowany głównie do tych osób, które dopiero zaczynają blogować.

Poniżej znajdziecie 5 moich błędów, które popełniłam blogując. Tak naprawdę większość z nich miała miejsce na samym początku mojej przygody z Zafascynowaną Życiem. Do dwóch z nich (tych pierwszych) przyznałam się, a właściwie to odkryłam je po ponad roku, kiedy to przyszło do zmiany szablonu.

1. BŁĄD = ZDJĘCIE GŁÓWNE W POŚCIE, A NIE JAKO OBRAZEK WYRÓŻNIAJĄCY

Po zmianie szablonu okazało się, że wszystkie zdjęcia główne moich postów gdzieś zniknęły! Zupełnie nie wiedziałam o co chodzi – w poprzednim szablonie wszystko działało. Funkcja z pokazywaniem postów podobnych działała, więc nie miałam żadnych podejrzeń. Gdy mój nowy wygląd stał się faktem, wszystko runęło. Okazało się bowiem, że w tym właśnie szablonie zdjęcie główne wstawiane jest w menu bocznym i nazywa się „Obrazek wyróżniający”. Możecie się tylko domyślać ile czasu zajęła mi zmiana wszystkich zdjęć! Było to dla mnie konieczne, ponieważ bez tego, posty były zaciągane bez zdjęcia, a to mi się w ogóle nie podobało. Podobnie problem wyglądał na facebooku, który nie zaciągał nic z posta. Nie wiem jak to jest w innych szablonach, ale miejcie świadomość, że takie sytuacje mogą mieć miejsce. Domyślam się, że nie w każdym szablonie tak jest, więc taki problem w ogóle może u Was nie wystąpić.

2. BŁĄD = BRAK AUTOMATYZACJI POSTÓW

Po napisaniu posta, logowałam się na FB i Google+, żeby tam go też opublikować. Nie powiem- było to dość irytujące i co najważniejsze – nie zawsze możliwe. Bo przecież nie musiałam mieć akurat wtedy dostępu do Internetu. Odkąd odkryłam tę przyjemną funkcję planowania w WordPressie, moje publikacje stały się automatyczne. Teraz decyduję o tym kiedy i gdzie moje posty zostaną opublikowane. Raczej robię tak, że w tym samym czasie pojawiają się i na blogu i na FB/Google+. Taka forma jest dla mnie po prostu przyjemniejsza. Wiem, że wiele osób ma inne godziny publikacji na blogu, a inne w mediach społecznościowych. Co kto lubi :) Są też oczywiście osobne programy do planowania postów np. na FB, jak Hootsuite. Ja póki co nie korzystam – kto wie, może i kiedyś to uznam za błąd ;) Jeśli było tak w Waszym przypadku, to dajcie znać – przemyślę sprawę!

3. BŁĄD = NIEZNAJOMOŚĆ PORTALI Z DARMOWYMI ZDJĘCIAMI

Oj, jakich to palpitacji serca nabawiłam się, gdy wyczytałam, że na blogu nie mogę umieścić jakiegokolwiek zdjęcia bez wspomnienia o autorze. Niby o tym myślałam, ale jakoś nie do końca sobie to uświadamiałam. Na szczęście okazało się, że są zdjęcia z licencją C00, które można wykorzystywać na stronach, bez konieczności podawania ich autora. To znacznie przyspiesza pracę – tym bardziej, że jest mnóstwo takich portali, na których można znaleźć takie właśnie fotografie. A wiele z nich jest naprawdę świetnych. Oczywiście trzeba się liczyć z tym, że co lepsze znajdą się na wielu blogach. Nie ma się co załamywać – jeśli kojarzy się dobrze z tematem, to czemu nie? Dla mnie nie stanowi to żadnego problemu, gdy widzę takie same zdjęcia na innych blogach. Co więcej – zawsze mnie ciekawi i staram się przeanalizować to, jakimi kryteriami kierowała się dana osoba przy ich wybieraniu :) Bywa bowiem, że tematyka postów jest całkowicie odmienna.

4. BŁĄD = BRAK JAKIEGOKOLWIEK PLANU DZIAŁANIA

Napisałam pierwszy post i zadowolona z siebie powiedziałam „Jestem blogerką”. Kolejne posty pisałam na żywca, jakoś nie specjalnie zastanawiając się co dalej. Miałam co prawda przemyślane na szybko kategorie i wiedziałam o czym chcę w nich pisać, ale dobrze było tylko do momentu, gdy przyszło całkowite załamanie weny, a ja myślałam, że to już koniec mojego pisania. Plan, który planem nie był wziął w łeb i blogowanie przestało sprawiać mi radość. Na szczęście w porę zorientowałam się o co w tym wszystkim chodzi i co na to poradzić. Siadłam, otworzyłam notes, Excel i zaczęłam pisać. Dzięki temu, że stworzyłam sobie plan postów, moje pisanie nabrało rumieńców. Już pisałam tutaj, że w moim planie są posty ze sporym wyprzedzeniem – w tym momencie do początku maja. Zapytacie, gdzie w tym elastyczność? Jest i to ogromna, bo patrząc na ten plan mogę śmiało dokonywać zmian, przesuwać, przyspieszać, opóźniać. Widzę czarno na białym na co mogę sobie pozwolić i działam :) Jak dla mnie – bez planu ani rusz w blogowaniu! A może to po prostu moja natura dobrze zorganizowanej się uaktywnia?

5. BŁĄD = BRAK WIZYTÓWEK

Będąc na jakimś spotkaniu mniej lub bardziej formalnym, mówiłam o swoim blogu. Rozmawiając później z uczestniczkami zorientowałam się, że nie mam im jak przekazać namiarów na siebie. No bo jak? Powiedzieć adres bloga? – przecież na bank nie zapamiętają. Wtedy też czym prędzej postanowiłam je zaprojektować i wydrukować. Od tamtej pory zawsze noszę w portfelu i w razie potrzeby nie mam już kłopotu z pozostawieniem po sobie śladu. Polecam Wam serdecznie to rozwiązanie – nie kosztuje zbyt wiele, a przydaje się! Nie musicie nawet zlecać projektu specjalistycznym firmom – może znajomi projektują? Albo wystarczy Canva – w obecnym czasie preferuje się prostotę, więc i proste programy graficzne powinny wystarczyć :)

Teraz Wy blogerzy – do dzieła! Jakie błędy popełniliście w swoim blogowaniu?

(Visited 155 times, 1 visits today)