Jakiś czas temu postanowiłam sprawić sobie co nieco przyjemności – nie, nie, nie była to nowa bluzeczka ;) Postawiłam na bio zakupy w jednym ze sklepów internetowych. Na zdjęciu głównym możecie zobaczyć efekty mojego pomysłu. Co jakiś czas pokażę Wam bliżej wszystkie produkty i zachęcę do wprowadzenia ich do swojej diety czy też łazienki. Na pierwszy rzut pójdzie amarantus i moje pierwsze z nim spotkanie. Zapraszam zatem do dalszego czytania.
Amarantus to jedno z najstarszych pseudozbóż na świecie – jego początki sięgają aż czasów Inków, Majów i Azteków. Stanowił wtedy podstawę ich diety. Inna jego nazwa to szarłat – w Polsce główne uprawy znajdują się na Lubelszczyźnie. Do celów kulinarnych służą jedynie nasiona, które mogą występować również w formie poppingu i mąki. Zastosowań amarantusa jest mnóstwo – praktycznie w każdym posiłku można znaleźć dla niego miejsce. W owsiance, chlebie, zupie, ciastach, daniach zbożowych i wielu, wielu innych. Poniżej prezentuję Wam 12 właściwości, które posiada amarantus – niech będą one zachętą do wprowadzenia go do Waszych codziennych diet.
WŁAŚCIWOŚCI AMARANTUSA
-
obniża poziom cholesterolu we krwi
-
ma właściwości przeciwzapalne
-
antyoksydanty zawarte w jego nasiona pomagają chronić przed rakiem
-
obniża ciśnienie krwi
-
jest bogaty w łatwo przyswajalne białka
-
źródło lizyny, która pomaga wchłaniać wapń, budować mięśnie i produkować energię
-
bogate źródło błonnika
-
źródło minerałów, szczególnie wapnia, magnezu i żelaza, a także cynku i potasu
-
źródło witamin A, E, C, K, B5, B6 i wielu innych
-
wspomaga funkcjonowanie układu odpornościowego
-
zapobiega siwieniu i wypadaniu włosów (!) :)
-
świetnie nadaje się do diety bezglutenowej
-
wspomaga prawidłowe widzenie
Tutaj z kolei możecie zobaczyć jakie są wartości odżywcze amarantusa w100g:
wartość energetyczna – 1692 kJ/401kcal/
tłuszcz – 6,5 g, w tym kwasy tłuszczowe nasycone – 1,5 g
węglowodany – 66 g, w tym cukry – 1,7 g
białko – 15 g
sól – 0 g
Nie wiem jak Wy, ale ja jestem przekonana do tej rośliny w 100% i z chęcią wprowadzam ją do swoich dań- owsianka nabiera zupełnie nowego smaku, a batony owsiane, o których na blogu już niedługo – bajka! :)