Pisząc „kraj tysiąca pur” znacznie zaniżyłabym ilość świątyń, które znajdują się na wyspie – stąd cudzysłów. Znalazłam gdzieś informację, że na wyspie znajduje się ponad 10,000 świątyń. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby było ich nawet jeszcze więcej. Jak już wspominałam w ciekawostkach, każdy w domu ma coś w rodzaju świątyni, do tego jeszcze rodzinne, miejscowe i publiczne. Jeśli zatem jakiś turysta nastawia się na ich oglądanie, to tutaj będzie się czuł jak w raju. Po balijsku, świątynia to pura. Acha, ważna rzecz – w przewodnikach możecie znaleźć informacje typu „this is the most important temple on Bali” albo” this is one the nine most important …” I tak praktycznie o każdej – sama nie wiem, która z tych świątyń jest w końcu najważniejsza ;)
Na wyspie jest wiele miejsc, które są znane, chętnie odwiedzane przez turystów i najczęściej fotografowane. Jeśli tylko wpiszecie w wyszukiwarkę hasło „świątynie Bali”, z pewnością pojawi się mnóstwo propozycji. Przed wyjazdem sporządziłam sobie listę miejsc, które mieliśmy zobaczyć, ale i tak w trakcie nasz plan się nieco zmieniał i w sumie zobaczyliśmy więcej, niż było zamierzone. Kolejność, w której opisze balijskie pury nie będzie przypadkowa – zacznę od tych, które najbardziej mi się podobały. Przy każdej będzie też mapka z lokalizacją.
Świątynie (pury) na Bali
1. Pura Luhur Lempuyang
Do tej świątyni wspinaliśmy się skuterem niemiłosiernie wysoko. Momentami zastanawiałam się, czy aby na pewno nas uciągnie i czy bezpiecznie dotrzemy na miejsce. Na szczęście obyło się bez przygód! Na miejscu powitali nas uśmiechnięci Balijczycy, którzy chyba byli nieco zdziwieni, że dotarliśmy tam w ten sposób, a nie taksówką. Jak wszędzie, tak i tutaj pierwsze pytanie jakie padło brzmiało „Where are you from?” Jeden z nich słysząc, że z Polski próbował mówić „dziękuję” – tylko, że wyszło bardziej po czesku, niż po polsku ;) Ale starał się!
Ceny:
1. dobrowolna opłata za wejście
2. za sarong 10,000 IDR
Lempuyang to nie jedna świątynia, a cały ich kompleks. Łącznie 7 miejsc, które można zobaczyć, przy czym cały spacer musiałby potrwać kilka godzin. Tego dnia było dosyć duszno, więc zdecydowaliśmy się skrócić wycieczkę do kilku punktów. Na samym początku wizyty byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni tym, że nikt na nas nie naskakiwał i niczego nie oferował. Młody chłopak, bardzo ładną angielszczyzną opowiedział którędy możemy iść i jak przechodzić do kolejnych punktów. Pełna kulturka! Pokazał też mapkę i zaznaczył najważniejsze miejsca. Poinformował również o ważne rzeczy, która obowiązuje w każdej świątyni – turyści mogą wchodzić tylko bocznymi schodami, środkowe zarezerwowane są dla tych, którzy udają się na modlitwę. Dodatkowo nie wolno wchodzić na podesty świątynne – te również przeznaczone są tylko dla wiernych.
Pierwsza ze wszystkich znajdujących się tam świątyń znajduje się zaraz niedaleko wejścia – Pura Agung Lempuyang. Trzeba tylko pokonać kilkadziesiąt stopni i gotowe! Jeśli chce się iść dalej, schodów jest znacznie więcej – źródła internetowe mówią, że coś ok. 1600, więc można się napocić. Pura poświęcona jest Bathara Hyang Gnijaya.
Świetnie się złożyło, że tego dnia nie było tu jeszcze wielu turystów – mogliśmy na spokojnie eksplorować okolicę. Rozciąga się też stąd widok na okolicę, a przy bezchmurnej pogodzie można zobaczyć wulkan. Tego dnia akurat było dość pochmurno, więc nie widzieliśmy zbyt wiele, ale i tak warto było! Przede wszystkim dla tego spokoju, który tutaj panował. Przy świątyni widzieliśmy pracowników przygotowujących olbrzymie dekoracje z bambusa – zanosiło się na jakieś święto.
Wybraliśmy się też na krótki spacer do kolejnych świątyń na tym terenie – poniżej kilka zdjęć.
2. Pura Uluwatu
Świątynia została zbudowana za panowania króla Sri Haji Marakata, w XI wieku. Najpiękniejsze są w niej widoki. Położona jest bardzo malowniczo – na klifach, o które rozbijają się fale. Powiedziałabym, że jest wręcz bajkowo. Jest tam kilka punktów widokowych, z których można podziwiać Ocean i świątynię. Na jej teren wejść się oczywiście nie da, ale można pospacerować wokół. Do tego piękne kwiaty, jaszczurki i … małpy! Uważajcie na te okropne zwierzęta – M. stracił okulary! Małpa zerwała je z głowy od tyłu, po czym pobiegła do „koleżanki” i rozwaliła je na strzępy. Po tym incydencie mieliśmy dość tych stworzeń, stąd też nie wybraliśmy się do chyba najbardziej znanej atrakcji turystycznej – Małpiego Gaju w Ubud.
Ceny:
1. wejście: 30,000 IDR
2. sarong za darmo
Jak w większości miejsc, tak i tutaj turystów było pod dostatkiem. Natknęliśmy się na grupkę młodych Chińczyków/Japończyków/Koreańczyków (nadal ich nie rozróżniam), którzy usilnie chcieli zrobić sobie zdjęcie z widokiem – aż korciło, żeby im tam wskoczyć ;)
Mimo, że do świątyni nie można było wejść, samo miejsce moim zdaniem jest warte polecenia, przede wszystkim ze względu na przepiękne widoki – takie nie powtórzyły nam się w żadnym innym miejscu.
3. Pura Tirta Empul
To tutaj znajdują się święte źródła, w których Balijczycy dokonują rytualnych obmyć. Zgodnie z hinduistycznymi wierzeniami woda ta przynosi szczęście i zdrowie. Legenda głosi, że źródło powstało za sprawą boga Indry jako antidotum na truciznę króla zła. Na zdjęciach, które widziałam w Internecie przed wyjazdem wydawało mi się, że to miejsce jest całkiem spore. Gdy weszliśmy do środka okazało się, że nie do końca tak jest. Powiedziałabym nawet, że miejsca nie było tam zbyt wiele. Miejsce to powstało w pierwszym tysiącleciu naszej ery, więc jest już dosyć leciwe.
Ceny:
1. wejście: 15,000 IDR
2. sarong: dowolna ofiara
Na tym terenie znajduje się też takie urokliwe „oczko wodne” z bijącymi źródłami – wyglądało to tak, jakby pod spodem był jakiś oddychający stwór ;)
4. Pura Kehen
Do tej świątyni wybraliśmy się z rana i była to idealna decyzja – nie było zbyt wielu turystów, więc można było spokojnie zwiedzać. Wjeżdżając na jej teren dostaliśmy bilet, a pan strażnik poinformował nas, że w tej cenie mamy również sarong. Jakież było nasze zdziwienie, gdy jak tylko zsiedliśmy z motoru, dosłownie „obsiadły” nas dwie kobiety oferując sarongi na sprzedaż. Były tak nachalne, że przez moment byłam gotowa uwierzyć, że ten sarong musimy kupić. No ale przecież wyraźnie nam powiedziano, że dostaniemy. Odeszliśmy więc na bok i powoli ruszyliśmy w stronę schodów. I w tym momencie usłyszeliśmy za plecami wołanie „are you going to the temple?” – okazało się, że był tam drugi strażnik, który … miał darmowe sarongi! Ubraliśmy się i ruszyliśmy, żeby zwiedzać. Dodam jeszcze, że panie nie dały za wygraną i chciały nam wcisnąć chusty również przy wyjeździe.
Świątynia powstała w XI wieku i poświęcona jest Brahmie, bogowi ognia. Otoczona jest palmami, przez co cały teren nabiera bardzo mistycznego wyglądu. Zauważyliśmy też, że praktycznie jak w każdej balijskiej purze, tak i tutaj jest ogromne drzewo. Na tym dodatkowo był mały ołtarzyk – mniej więcej w połowie wysokości drzewa.
Ceny:
1. wejście: 30,000 IDR
2. sarong w cenie biletu (nie dajcie się zwieść!)
5. Pura Gunung Kawi
Ta świątynia jest godna uwagi przede wszystkim ze względu na swoje położenie – znajduje się na terenach tarasów ryżowych, co daje niesamowite wrażenie. Widoki są wręcz zachwycające. Trzeba się jedynie nastawić na to, że będzie sporo wchodzenia po schodach w górę i w dół. W upale nie jest to łatwe, ale naprawdę warto. Tutaj znowu mamy nie tylko jedną świątynię, ale cały ich kompleks. Cechą charakterystyczną jest to, że wykute są one w skale, więc wyglądają zupełnie inaczej niż pozostałe świątynie, które zwiedzaliśmy.
Ceny:
1. wejście: 15,000 IDR
2. sarong w cenie
Już prawie na koniec spaceru po kompleksie dotarliśmy do miejsca, w którym mała Indonezyjka zapytała nas, czy chcemy zobaczyć widok z góry. Nie zastanawiając się zbyt długo, poszliśmy za nią. I się zaczęło … brykała jak młoda sarenka w japonkach, a tymczasem my NIECO wolniej wspinaliśmy się za nią ;) I tym razem okazało się ponownie, że było warto. Mogliśmy obejrzeć piękną panoramę na świątynie i pola ryżowe. Nic to, że później trzeba było jeszcze zejść i znowu wspiąć się do góry.
6. Pura Tanah Lot
Ta świątynia wiele by zyskała w moich oczach, gdyby był … przypływ. Trafiliśmy na odpływ i już nie prezentowała się tak pięknie ;) Naprawdę! Powstała w XV wieku, na cześć bogów morza.
Ceny:
1. wejście: 30,000 IDR
2. sarong nie był tutaj konieczny
Oczywiście nie było to pierwsze miejsce, w którym dojście do świątyni jest wręcz przepełnione straganami z pamiątkami czy mini-budkami z jedzeniem. Komercja jakiej nie mało na całej wyspie – po kilku dniach przyjęliśmy na klatę fakt, że wszędzie będą nas chcieli oskubać. Taki kraj ;) Podobnie jak w innych miejscach, również i tutaj samej świątyni nie można zwiedzić – wstęp mają do niej tylko wierni. Ale za to można pooglądać fale, a dla żądnych dodatkowych atrakcji przygotowano … jaskinię węża. Płaci się kolejne rupie, żeby zobaczyć wykute w skale miejsce, w którym podejrzewam nie ma nic oprócz legendy. Nie skusiliśmy się.
Teren świątyni jest dosyć rozległy i można pospacerować i podziwiać świątynię z różnych perspektyw. Podobno najpiękniej jest tam w trakcie zachodu słońca – nie doświadczyliśmy tego, ale wierzę, że jest w tym sporo prawdy :)
7. Pura Goa Gajah
Ta świątynia jest nazywana również Jaskinią Słonia, a to wszystko za sprawą … jaskini właśnie ;) Może nie do końca wejście przypomina to zwierzę, ale można się tam doszukać jakichś akcentów. Została ona zbudowana w IX wieku. W pobliżu znajduje się również miejsce do rytualnych kąpieli, ale nie jestem pewna czy nadal się one tutaj odbywają, bo sam „basen” nie wygląda na używany – pływały w nim jedynie ryby. Tuż za tą świątynia jest coś w postaci mini parku ze świątynią Buddy, w którym rośnie ogromne drzewo z korzeniami, jakich w życiu nie widziałam! Bardzo ciekawe i spokojne miejsce – takie w sam raz na odpoczynek w skwarze dnia. Miejsce to zostało wpisane na światową listę dziedzictwa UNESCO.
Ceny:
1. wejście: 15,000 IDR
2. sarong nie był tutaj konieczny, chociaż panie przekupki na targu przed wejściem twierdziły zupełnie inaczej.
8. Pura Goa Lawah
Tę świątynię zostawiliśmy sobie na sam koniec, bo była po drodze do Padangbai, w którym mieszkaliśmy. I muszę Wam powiedzieć, że najzwyczajniej w świecie nie chciało nam się jej już zwiedzać. Zobaczyliśmy tak dużo świątyń, w tylu miejscach się targowaliśmy i byliśmy już tak zmęczeni, że po prostu tylko się zatrzymaliśmy, obejrzeliśmy od frontu i poszliśmy na krótki spacer po czarnej, kamienistej plaży.
Źródła internetowe mówią, że jest tam jaskinia z nietoperzami oraz, że świątynia jest datowana na XI wiek. Oddawany jest tu hołd zmarłym.
9. Pura Ulundanu Batur
Ta świątynia powstała stosunkowo niedawno, bo w końcówce lat 20tych XX wieku. Poświęcona jest bogini jezior i rzek – Dewi Danu. Jej dość młody wiek jest uwarunkowany tym, że wcześniejsza pura, stojąca na tym miejscu została zniszczona przez erupcję wulkanu Batur. Nie zwiedzaliśmy jej w środku, bo to była już końcówka naszej wyprawy tego dnia i ostatecznie zrezygnowaliśmy. Przeszliśmy się tylko wzdłuż ulicy, przy której jest usytuowana.
10. Pura Besakih
O tej świątyni wszędzie można poczytać, że jest najważniejszą na Bali. Pochodzi z VIII wieku i w 1995 roku została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To tutaj obchodzone są hucznie wszystkie najważniejsze święta hinduistyczne.
Nasze doświadczenia z nią nie były zbyt pozytywne – czytałam w wielu miejscach, że żeby wejść, trzeba będzie słono zapłacić za wejście z przewodnikiem. Próbowaliśmy to jakoś obejść, ale nie dało rady – nie chcieli nas wpuścić samemu. A do tego powiedzieli, że jesteśmy agresywni ;) No cóż – zrezygnowaliśmy, bo świątyń już nie naoglądaliśmy!
O! I tym świątecznym akcentem kończę zestawienie świątyń na Bali, które widzieliśmy. Wytrwaliście do końca? :)