10 produktów spożywczych, których chciałabym spróbować

13 grudnia
26 komentarzy

W zeszłym tygodniu w trakcie prasowania rzuciłam okiem na najnowszy odcinek Masterchefa i pojawiło się tam danie, którego nigdy nie próbowałam. Zainspirowało mnie to do stworzenia listy produktów spożywczych, których chciałabym spróbować. Będą te do wykorzystania na słodko i wytrwanie, mniej lub bardziej egzotyczne. Ogólnie – bardzo lubię nowości kulinarne i gdy tylko mam okazję, wybieram takie produkty, których jeszcze nigdy nie jadłam. Na przykład ostatnio było to tahini. Zaczynajmy zatem!

1. Przegrzebki, inaczej małże św. Jakuba: owoc morza, który według wielu źródeł jest bogatym źródłem żelaza. Sposobów na ich podanie jest mnóstwo – z makaronami, w sałatce, z sosem, zapiekane, smażone. Z tego co widzę w przepisach, to ich przygotowanie jest banalnie proste więc będę wypatrywać ich w sklepie.

2. Dziki ryż, inaczej zizania wodna: przyciąga mnie czarny kolor tego ryżu – lubię to, co wygląda inaczej niż znane mi produkty ;) Jakoś się nie poskładało nigdy, żebym przygotowywała danie z tą odmianą – czas to zmienić! Tym bardziej, że jest dobrze dostępny w sklepach (w Auchan na wagę).

3. Quiona, inaczej komosa ryżowa: najczęściej spotykana w przeróżnego rodzaju sałatkach czy daniach podobnych do znanego nam leczo.

4. Włoskie ravioli: wydaje mi się, że nie jadłam albo było to coś oszukanego i nie zapadło mi w pamięć. Z chęcią spróbuję tych malutkich, kwadratowych pierożków  z nadzieniem.

5. Topinambur: inaczej jest to słonecznik bulwiasty. Widuję go od czasu do czasu w markecie i w końcu muszę się skusić. Widziałam przepisy z nim na zupę albo na sałatkę, a dodatkowo wyczytałam, że to warzywo typowo zimowe, więc nie ma na co czekać!

6. Tempeh: składnik diety wegańskiej, wytwarzany z ziaren soi, będący dla wegan zastępnikiem mięsa i nabiału. Próbowałam już tofu, więc kolej na „mięso” i „nabiał” w niemięsnym i nienabiałowym wydaniu.

7. Fasolka mung: z wyglądu przypomina mi trochę soczewicę; można ją stosować do wszelkiego rodzaju sałatek czy jako dodatek do dań mięsnych/warzywnych.

8. Oleje lniany, z czarnuszki, z kiełków pszenicy, z wiesiołka itp.: jednym słowem – oleje, które niekoniecznie znajdują się na wszystkich półkach sklepowych. Raczej tylko w sklepach ze zdrową żywnością. Widuję od czasu do czasu przeróżne przepisy z wykorzystaniem tego typu produktów.

9. Kuzu: roślina azjatycka, która może zastąpić żelatynę lub skrobię ziemniaczaną. Nadaje się do robienia kisielu :) A na dodatek ma mnóstwo właściwości leczniczych, np. reguluje przemianę materii, usuwa nadmiar wilgoci i patogennego śluzu w organizmie, doskonale nawilża i pokrywa ochronną błonką dotknięty stanami zapalnymi żołądek i jelita.

10. Czubryca: przyprawa, która wykorzystywana jest na Bałkanach, podobna odrobinę do cząbru, ale ma podobno inny smak i zapach. Moje półki co prawda uginają się od przypraw, ale lubię takie innowacje :)

Bardzo jestem ciekawa, czy próbowaliście czegoś z powyższych i jakie są Wasze typy „do spróbowania”.

(Visited 209 times, 1 visits today)