Jak wiadomo wszystko co dobre, szybko się kończy. Tak też było z naszym wyjazdem do Gruzji. Dwa tygodnie upłynęły jak z bicza strzelić i nim się obejrzeliśmy już byliśmy z powrotem na lotnisku w Kutaisi. Nasz lot niestety był opóźniony ze względu na ostatnie wydarzenia na Ukrainie, związane z zestrzeleniem samolotu. Koniec końców udało nam się bezpiecznie wylądować w Warszawie około północy, co według gruzińskiego czasu było już godziną 1:30 w nocy. Jako że wyjazd dobiegł końca, przyszedł czas na ostatnie podsumowanie. Poniżej 10 faktów o Gruzji :)
10 FAKTÓW O GRUZJI
FAKT 1. PYSZNE JEDZENIE I WINO
W Gruzji mieliśmy okazję smakować przepysznego jedzenia, które różni się od tego serwowanego w Polsce. Aromaty unoszące się nad talerzami są trudne do opisania, podobnie jak smaki. Wiele potraw to prawdziwe niebo w gębie. Tak samo jest z winami – aczkolwiek tutaj bywają lepsze i gorsze. W większości miejsc zamawialiśmy wino domowe, w końcu Gruzja to ojczyzna wina i żal pić takie, które stoi na półkach sklepowych. Wśród gruzińskich potraw najbardziej popularne to: chaczapuri, chleb lawasz, sałatki ze świeżymi warzywami, szaszłyki, domowe sery, chinkali, faszerowane warzywa i wiele innych. Poniżej, na zdjęciu najpyszniejszy szaszłyk na świecie ;)
FAKT 2. PRZYPRAWY
Gruzińska kuchnia pełna jest wspaniałych smaków, ale i aromatów. Wszystko to możliwe jest dzięki sporej ilości używanych przypraw. Do najbardziej znanych i popularnych można zaliczyć:
- adżikę: pasta z czerwonej papryki z przyprawami; może być w postaci sosu lub sproszkowanej,
- sól swanecka: mieszanka soli z ziołami,
- khmeli suneli: mieszanka ziół idealna do mięsa,
- szafran
- kolendra
- fioletowa bazylia
FAKT 3. GRUZIŃSKA GOŚCINNOŚĆ
Gruzini to bardzo gościnni ludzie – tak samo jest z ich chęcią pomocy w każdej sytuacji. Podczas każdej naszej obiado-kolacji można było poczuć się jak na prawdziwie królewskiej uczcie. Oczywiście było to w dużej mierze uzależnione od ilości zamawianych potraw, ale mimo wszystko mogę powiedzieć, że Gruzini są świetnymi ludźmi. W trakcie szukania noclegu w Batumi, chciało nam pomóc ok. 6 taksówkarzy, którzy widząc ewidentnie turystów przystawali i dopytywali o co chodzi. Tak na przykład udało nam się znaleźć świetny apartament jakieś 5 minut do morza.
FAKT 4. PIRACI DROGOWI
Chyba do końca życia nie zapomnę ostatniego dnia naszej podróży, kiedy wyjechaliśmy z Batumi w strugach deszczu, a nasz kierowca cisnął drogą grubo ponad 100 km/h, jednocześnie nie raz wyprzedzając na trzeciego. W sumie takie sytuacje są tam na porządku dziennym, ale tego dnia na drogę nie mogłam patrzeć. Moje poddenerwowanie wzrosło jeszcze bardziej, gdy w pewnym momencie na poboczu zobaczyłam marszrutkę podobną do naszej, leżącą na dachu … Jeśli narzekacie na polskie drogi i ich jakość, koniecznie wybierzcie się do Gruzji – po wyjeździe możecie zmienić zdanie ;) Drogi są dziurawe w znacznym procencie, ale trzeba przyznać że dość szerokie – dlatego wyprzedzanie na trzeciego przychodzi im tak łatwo :D
Acha! Pamiętajcie, że w Gruzji pieszy nigdy nie ma pierwszeństwa ;) a pasy są tylko umownymi miejscami, w których można przejść. Zazwyczaj jednak lepiej wybrać drogę na przełaj – przynajmniej jest szansa, że zajmie to znacznie mniej czasu niż czekanie aż ktoś się przed pasami zatrzyma.
FAKT 5. ZWIERZĘTA NA ULICACH
To naprawdę widok powszechny. Najwięcej jest psów – trudno powiedzieć, czy bezpańskich, bo wiele z nich jest „zakolczykowanych”, ale nie zdziwicie się jeśli na krajowej drodze spotkacie krowę, świnię czy też innego czworonoga. Jedno jest pewne – jeśli tylko na drodze pojawia się zwierzę, kierowcy od razu zwalniają. W sumie nie ma się co dziwić – w końcu spotkanie „oko w oko” z czworonogiem na masce może zakończyć się niezbyt miło.
FAKT 6. JĘZYK ROSYJSKI
Wybierając się nad Morze Czarne, do Gruzji warto poznać choć podstawy języka rosyjskiego. Większość osób powyżej 30. roku życia posługuje się nim płynnie. Młodzi trochę mniej. Jeśli chodzi o język angielski, to nie róbcie sobie nadziei, że dacie radę się dogadać ;) Pani kasjerka na dworcu w Tbilisi, mimo że miała karteczkę z dniami tygodnia po angielsku, twierdziła, że w wybranej przez nas dacie biletów już nie ma… po rozmowie w języku rosyjskim okazało się, że są :)
FAKT 7. INTERNET
Przed wyjazdem czytałam na wielu forach i blogach, że na miejscu może być spory problem z dostępem do Internetu. Nic bardziej mylnego! Właściwie w każdym miejscu – restauracji, malej knajpce i miejscu noclegu nie było żadnego problemu z dostępem do WI-FI. W większych miastach są nawet sieci publiczne, z których można korzystać na przykład podczas spaceru. A co!
FAKT 8. NISKIE CENY
Ceny w Gruzji nie należą do wysokich – mówię tutaj głównie o produktach spożywczych, noclegach i przejazdach, ale cytując: „wyznacz sobie limit dzienny i pomnóż go razy dwa, bo w tym kraju jest tak fajnie, że na pewno tyle wydasz” (MP). To fakt, tutaj inaczej się wszystko kupuje – dobrym przykładem były chociażby nasze obiady (pomijając te super ekskluzywne ;)), gdzie za małe pieniądze najedliśmy się niemalże za dwóch. Tanie są również świeże warzywa i owoce, które tutaj są naprawdę przepyszne. Takie pomidory w Polsce to tylko od mamy z ogródka.
FAKT 9. PIĘKNE TERENY
Jak już pewnie wiecie z załączonych na blogu zdjęć, Gruzja to naprawdę malowniczy zakątek świata. Mamy tutaj równiny, piękne góry i ładne morze. Wszystko w jednym kraju, który w 2 tygodnie można śmiało zjechać wzdłuż i wszerz. Wybierając się tutaj na wakacje, warto pomyśleć nad zobaczeniem wszystkich tych propozycji. Mnie najbardziej podobało się Uplisciche i Kazbegi. Na kolejny wyjazd do Gruzji zostało nam jeszcze kilka miejsc do zobaczenia, między innymi Kutaisi, Achalciche, ogród botaniczny w okolicy Batumi, Sarpi, zespół klasztorny Gelati.
FAKT 10. STANDARD NOCLEGÓW
Na koniec zostawiam temat noclegów. Hmmm… bywa z tym różnie. My mieszkaliśmy tylko w dwóch miejscach i oba były o standardzie raczej europejskim. Pomijam oczywiście małe problemy techniczne z wodą pod prysznicem, która była albo wrzątkiem albo lodem ;) Nie wszędzie też działała klimatyzacja – nie ma jednak na co narzekać. Zawsze wychodzę z założenia, że nocleg jest po to, żeby w nim tylko spać a nie spędzać cały dzień. W Batumi jednak doświadczyłam czegoś zupełnie nowego – zanim bowiem znaleźliśmy apartament, w którym mieszkaliśmy, przyszło mi oglądać inne miejsca. I wiecie co? Niektórymi byłam mocno przerażona. Nie spodziewałam się, że tak zapuszczone mieszkania oferuje się jako noclegi. W niektórych normalnie mieszkali ludzie, z którymi nie wiem co się działo, gdy chcieli je zająć turyści. Nawet nie chcę myśleć jak wyglądały łazienki, ba! czy w ogóle tam były. Jeśli chcecie bukować miejsca przed wyjazdem, warto skorzystać z takich, które są polecone lub o których możecie znaleźć informacje w Internecie. W ciemno nie polecam! :)
Tym optymistycznym akcentem kończę serię relacji o Gruzji. Nie oznacza to jednak końca postów o tematyce wakacyjno-podróżniczej! Już za niedługo, kolejne miejsca, które warto zwiedzić :)